wtorek, 27 października 2009

Ford i Mazda

Po wprowadzeniu do sprzedaży nowego modelu Mondeo, Ford stał się liderem segmentu. W maju 2008 sprzedaż w Polsce wznowiła Mazda i to właśnie model „6” koncernu może stanowić konkurencję dla Mondeo.

Skośnooka piękność lub szpieg z rodziną
Mazda to z pewnością jedno z najciekawszych aut kombi w segmencie D. Jeśli ktoś szuka dużego, komfortowego samochodu o sportowym zacięciu, powinien rozważyć zakup Mazdy 6.



Przez kilka ostatnich lat Mazdy trafiające do Polski pochodziły wyłącznie z prywatnego importu. Ograniczony dostęp do oferty tego producenta i problemy wielu właścicieli ze znalezieniem wykwalifikowanych serwisów sprawiły, że ta – uznana w większości europejskich krajów – marka nie cieszyła się u nas popularnością. Teraz zaczyna się to zmieniać.

Nowe Mondeo pojawiło się nawet w filmie o Jamesie Bondzie. Stało się bardziej dostojne, jest o wiele lepiej wykończone od swojego poprzednika. Jako auto dla szpiega może się sprawdzić, a w wersji kombi służyłby z powodzeniem całej szpiegowskiej rodzinie.

Jedzie stojąc
Najnowsze wcielenie Mazdy 6 to jedno z najładniejszych, a z pewnością najbardziej sportowo wyglądające, kombi klasy średniej. Dzięki skośnookim reflektorom, szerokim przednim nadkolom i zwężającej się ku tyłowi linii bocznych szyb, nawet kiedy stoi, wygląda niezwykle dynamicznie. Dużo lepiej niż w poprzedniej „szóstce” wyglądają też tylne lampy. We wcześniejszym modelu prezentowały się jak efekt pracy domorosłego tunera, teraz podkreślają sportowy wizerunek.

Jeśli Mazda jest jednym z najładniejszych kombi, to Mondeo po prostu jest najładniejsze. Z wyglądu nie tak dynamiczne jak Mazda, stawia na dostojność i aspiruje do klasy wyższej. Po jego wyglądzie sporo sobie obiecujemy i, siadając za kierownicą Mondeo, raczej nie żałujemy.

Testowany przez nas Ford kosztował 140 tysięcy zł i od razu widać, dlaczego. Wnętrze wyposażone jest luksusowo, a materiały przewyższają jakością te zastosowane w japońskim konkurencie. W przypadku nadwozia kombi, ważne są rozmiary przestrzeni ładunkowej i łatwy dostęp do niej. Gabaryty bagażnika „szóstki” i Mondeo plasują oba auta w czołówce segmentu: odpowiednio 519 i 524 litry pojemności. Jeśli jesteśmy przy składaniu siedzeń, trzeba wspomnieć o sposobie, w jaki się to robi w Mazdzie. Po odciągnięciu klamki blokującej, oparcie składa się samo pod wpływem własnego ciężaru i tworzy całkowicie płaską powierzchnię. Siły trzeba użyć dopiero, aby je rozłożyć. Takiego sprytnego patentu brakuje w Mondeo.

Można było lepiej
Oba auta dysponowały mocą 140 KM. Powszechnie chwalona jednostka Mazdy wzbudziła u nas mieszane uczucia.

W „szóstce” wartość maksymalnego momentu obrotowego jest na poziomie 330 Nm. Choć jednostka napędowa jest rzeczywiście bardzo oszczędna (niecałe 6 l na 100 km w cyklu mieszanym) i – przynajmniej na biegu jałowym – dosyć cicha, jej osiągi można określić jedynie jako zadowalające, szczególnie na tle rasowego, sportowego wyglądu Mazdy 6. Obiektywnie silnikowi nie można wiele zarzucić, ale możliwości świetnie zestrojonego zawieszenia, rewelacyjne hamulce i wspomniany wygląd aż proszą o więcej.

Podobną opinię można wyrazić o jednostce Mondeo. Serce testowanego auta stanowi identycznie jak w Mazdzie dwulitrowy diesel. Osiąga on moc 140 KM przy 4000 obr./ min. Do osiągnięcia setki potrzebuje nieco ponad 10 sekund. To dosyć przeciętny wynik, ale nie wymagajmy zbyt wiele od auta ważącego 1611 kg. Ford był wyposażony w automatyczną skrzynię biegów, która, niestety, sprawiała, że brakowało mu mocy, a do tego wzmagała apetyt na paliwo. W mieście pojazd potrzebuje ok. 10,5 litra ropy, na trasie zadowoli się 6,5 l, a w cyklu mieszanym nie powinien przekroczyć granicy 8 litrów.

Ford i Mazda to solidne oferty dla wszystkich, którzy chcą komfortowo podróżować. Mondeo w tym komforcie przewyższa „szóstkę”, lecz w testowanej wersji jest o prawie 40 tys. zł droższe. Zdecydowanie za dużo.