wtorek, 27 października 2009

Ford i Mazda

Po wprowadzeniu do sprzedaży nowego modelu Mondeo, Ford stał się liderem segmentu. W maju 2008 sprzedaż w Polsce wznowiła Mazda i to właśnie model „6” koncernu może stanowić konkurencję dla Mondeo.

Skośnooka piękność lub szpieg z rodziną
Mazda to z pewnością jedno z najciekawszych aut kombi w segmencie D. Jeśli ktoś szuka dużego, komfortowego samochodu o sportowym zacięciu, powinien rozważyć zakup Mazdy 6.



Przez kilka ostatnich lat Mazdy trafiające do Polski pochodziły wyłącznie z prywatnego importu. Ograniczony dostęp do oferty tego producenta i problemy wielu właścicieli ze znalezieniem wykwalifikowanych serwisów sprawiły, że ta – uznana w większości europejskich krajów – marka nie cieszyła się u nas popularnością. Teraz zaczyna się to zmieniać.

Nowe Mondeo pojawiło się nawet w filmie o Jamesie Bondzie. Stało się bardziej dostojne, jest o wiele lepiej wykończone od swojego poprzednika. Jako auto dla szpiega może się sprawdzić, a w wersji kombi służyłby z powodzeniem całej szpiegowskiej rodzinie.

Jedzie stojąc
Najnowsze wcielenie Mazdy 6 to jedno z najładniejszych, a z pewnością najbardziej sportowo wyglądające, kombi klasy średniej. Dzięki skośnookim reflektorom, szerokim przednim nadkolom i zwężającej się ku tyłowi linii bocznych szyb, nawet kiedy stoi, wygląda niezwykle dynamicznie. Dużo lepiej niż w poprzedniej „szóstce” wyglądają też tylne lampy. We wcześniejszym modelu prezentowały się jak efekt pracy domorosłego tunera, teraz podkreślają sportowy wizerunek.

Jeśli Mazda jest jednym z najładniejszych kombi, to Mondeo po prostu jest najładniejsze. Z wyglądu nie tak dynamiczne jak Mazda, stawia na dostojność i aspiruje do klasy wyższej. Po jego wyglądzie sporo sobie obiecujemy i, siadając za kierownicą Mondeo, raczej nie żałujemy.

Testowany przez nas Ford kosztował 140 tysięcy zł i od razu widać, dlaczego. Wnętrze wyposażone jest luksusowo, a materiały przewyższają jakością te zastosowane w japońskim konkurencie. W przypadku nadwozia kombi, ważne są rozmiary przestrzeni ładunkowej i łatwy dostęp do niej. Gabaryty bagażnika „szóstki” i Mondeo plasują oba auta w czołówce segmentu: odpowiednio 519 i 524 litry pojemności. Jeśli jesteśmy przy składaniu siedzeń, trzeba wspomnieć o sposobie, w jaki się to robi w Mazdzie. Po odciągnięciu klamki blokującej, oparcie składa się samo pod wpływem własnego ciężaru i tworzy całkowicie płaską powierzchnię. Siły trzeba użyć dopiero, aby je rozłożyć. Takiego sprytnego patentu brakuje w Mondeo.

Można było lepiej
Oba auta dysponowały mocą 140 KM. Powszechnie chwalona jednostka Mazdy wzbudziła u nas mieszane uczucia.

W „szóstce” wartość maksymalnego momentu obrotowego jest na poziomie 330 Nm. Choć jednostka napędowa jest rzeczywiście bardzo oszczędna (niecałe 6 l na 100 km w cyklu mieszanym) i – przynajmniej na biegu jałowym – dosyć cicha, jej osiągi można określić jedynie jako zadowalające, szczególnie na tle rasowego, sportowego wyglądu Mazdy 6. Obiektywnie silnikowi nie można wiele zarzucić, ale możliwości świetnie zestrojonego zawieszenia, rewelacyjne hamulce i wspomniany wygląd aż proszą o więcej.

Podobną opinię można wyrazić o jednostce Mondeo. Serce testowanego auta stanowi identycznie jak w Mazdzie dwulitrowy diesel. Osiąga on moc 140 KM przy 4000 obr./ min. Do osiągnięcia setki potrzebuje nieco ponad 10 sekund. To dosyć przeciętny wynik, ale nie wymagajmy zbyt wiele od auta ważącego 1611 kg. Ford był wyposażony w automatyczną skrzynię biegów, która, niestety, sprawiała, że brakowało mu mocy, a do tego wzmagała apetyt na paliwo. W mieście pojazd potrzebuje ok. 10,5 litra ropy, na trasie zadowoli się 6,5 l, a w cyklu mieszanym nie powinien przekroczyć granicy 8 litrów.

Ford i Mazda to solidne oferty dla wszystkich, którzy chcą komfortowo podróżować. Mondeo w tym komforcie przewyższa „szóstkę”, lecz w testowanej wersji jest o prawie 40 tys. zł droższe. Zdecydowanie za dużo.

niedziela, 13 września 2009

Kryzys w motoryzacji

Kryzys powoduje, że firmy motoryzacyjne będą musiały sięgnąć do tych projektów i wynalazków, które mają w szufladach. I zrobić tak, by samochody były naprawdę tanie, trwałe i ekologiczne. Z całą pewnością postęp technologiczny w nieodległej perspektywie zmieni obraz samochodu, który znamy dzisiaj

Motoryzacja po kryzysie to nowocześniejsze i tańsze auta


Autorem artykułu jest wojciu




- Obecny kryzys w światowej motoryzacji przyspieszy postęp technologiczny w tej branży i w perspektywie kilku lat spowoduje, że auta będą nowocześniejsze, tańsze i bardziej dostępne - ocenia prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

Jego zdaniem, kryzys, który dotknął branżę motoryzacyjną, powinien przyspieszyć korzystne dla konsumentów zmiany, następujące dotąd stosunkowo powoli.

"Kryzys powoduje, że firmy motoryzacyjne będą musiały sięgnąć do tych projektów i wynalazków, które mają w szufladach. I zrobić tak, by samochody były naprawdę tanie, trwałe i ekologiczne. Z całą pewnością postęp technologiczny w nieodległej perspektywie zmieni obraz samochodu, który znamy dzisiaj" - powiedział PAP prof. Barczak.


Jego zdaniem, osłabienie popytu na nowe auta, zmniejszenie dostępności kredytów i związany z tym regres w motoryzacji, paradoksalnie wymusi na firmach motoryzacyjnych szybkie działania dostosowawcze - wprowadzenie nowych technologii i produktów - tym bardziej, że od ich podjęcia często uzależniona jest rządowa pomoc dla samochodowych koncernów.

Ekonomista ocenił, że wszystkie doraźne metody wsparcia motoryzacji - premiowanie bardziej ekologicznych silników, dopłaty do aut w przypadku złomowania starego samochodu itp. - są wskazane, aby procesy dostosowawcze w branży motoryzacyjnej przebiegały bez zakłóceń. Prof. Barczak podkreśla jednak, że stosowanie tych mechanizmów powinno być skierowane do konsumentów, a nie producentów aut.

"Rządy powinny przez jakiś czas pomagać motoryzacji, ale wspierając konsumentów, a nie firmy - czyli wzmacniać popyt, a nie podaż. Gdy będziemy wzmacniać podaż, to przejdziemy do realnego socjalizmu" - podsumował prof. Barczak.

Zdaniem ekonomisty, w długoterminowej perspektywie kryzys wzmocni motoryzację, zamiast - jak mogłoby być w innych, schyłkowych branżach - przyczynić się do jej upadku. Samochody pozostaną bowiem produktem potrzebnym. "Ludzie są przyzwyczajeni do wolności. Dlatego komunikacja publiczna nigdy zupełnie nie zastąpi komunikacji samochodowej" - wskazał.

Obecnie na rynku motoryzacyjnym - mówił profesor - działa prawo inercji - producenci i dilerzy obniżają ceny, zmieniają wyposażenie samochodów, by skłonić klientów do ich kupna, ale głębsze zmiany nie następują. Tymczasem najważniejsze są zmiany strukturalne i technologiczne, które - według Barczaka - na pewno nastąpią, choć wymaga to kilku lat czasu.

Zdaniem Barczaka, Górny Śląsk pozostanie polskim zagłębiem motoryzacyjnym, bo ma odpowiednie kadry i infrastrukturę. Nie należy więc spodziewać się, że kryzys, choć głęboki, spowoduje szybkie zamykanie zlokalizowanych tu fabryk; potrzebna jest natomiast przynajmniej czasowa redukcja zatrudnienia.

W Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, gdzie działa m.in. fabryka samochodów Opla i fabryka silników Ispol (należąca do koncernów General Motors i Isuzu) 60 proc. wszystkich nakładów inwestycyjnych i 43 proc. miejsc pracy przypada na branżę motoryzacyjną. Za dużymi fabrykami w strefie ulokowali się ich kooperanci.

Według wcześniejszych informacji ekspertów, w zeszłym roku w Polsce wyprodukowano ponad 1 mln aut, w tym roku spodziewany jest spadek o jedną trzecią. Szacuje się, że przełoży się to na 25- procentowy spadek zatrudnienia w sektorze motoryzacyjnym, gdzie w minionym roku pracowało ponad 190 tys. osób. Związki zawodowe szacują, że pracę straci ok. 47 tys. osób. Część z nich już zwolniono.


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 12 września 2009

Paliwo

Jak zarobić na paliwie?



Czy rosnące ceny paliw na stacjach nie doprowadzają się do szału? Zapewne tak ile można podnosić cenne paliwa, a rząd planuje kolejne podwyżki!. Doprowadziło mnie do takiego stanu, że postanowiłem oszczędzać na paliwie. Oczywiście nie przestałem jeździć, ale zastosowałem kilka udanych technik.

Rower:
Używam teraz do większości krótkich wyjazdu takich jak sklep, do przyjaciół, nie raz do pracy, ale tylko wtedy gdy jest słonecznie. Przy okazji poprawiam swoją kondycje, która jest kiepska. Ile miesięcznie możemy zaoszczędzić, jeżeli wprowadzimy jazdę rowerem na krótkie dystansy od 30 do 100 zł. W zależności ile jeździmy.

Klimatyzacja:
Nie włączam klimatyzacji, często jadę z otwartym oknem. Staram się parkować nie nasłonecznionych miejscach. Myślę, że do kilku zł miesięcznie idzie oszczędzić.

Paliwa Premium:
Są zawsze droższe od zwykłych paliw, ale podobno różnicy nie ma. Nie kupuje takiego paliwa bo po co przepłacać. Oszczędność do 15 zł.

Opony:
Sprawdzaj ciśnienie i zadbaj, żeby było właściwe przeciwnym razie spalisz więcej paliwa i szybciej zużyjesz opony. Oszczędność kilka zł

Prędkość:
Jedź, że stałą prędkością nie dodawaj nagle gazu powoduje to podwójne zużycie paliwa.
Oszczędność od 5 do 10 zł.

Czerwone światło:
Gdy widzisz czerwone światło puść pedał z gazu i włącz bieg na luz.

Korki:
Wystrzegaj się korków, jedź nawet trochę dłuższą trasą, ale omiń korek pozwala to naprawdę na duże oszczędności.

Ile można miesięcznie zaoszczędzić od 80zł do 300zł, wszytko zależy jakie zmiany wprowadzimy i jakie dystansy pokonujemy. Liczmy, że oszczędzamy 130 zł miesięcznie x 12 daje 1560 zł. Odkładajmy to na jakąś lokatę i po 20 latach powinna być ładna sumka.

Zobacz Budżet Domowy


Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - żródła darmowych artykułów do przedruku.


O autorze



czwartek, 10 września 2009

Opony

Rynek opon należy do dosyć konkurencyjnych rynków ze względu na występowanie sporej liczby podmiotów po stronie podażowej. Oczywiście zapotrzebowanie również jest spore. Jednak Polska nadal zalicza się do biedniejszych krajów Unii Europejskiej i statystyczny Polak, znacznie rzadziej wymienia opony w swoim samochodzie. Mało tego istnieje spora grupa społeczna ludzi, którzy nadal eksploatują swoje stare opony mimo silnego zużycia bieżnika. Część społeczeństwa również nadal korzysta z tak zwanych opon wielosezonowych, czyli w praktyce ani dobrych na zimę, ani nawet na lato. Lukę te mogły by wypełnić na przykład tanie opony. Jednak cena całego zestawu opon to nadal spory wydatek dla przeciętnego polaka. Rozpiętość cenowa na rynku jest dość spora, ale większość ludzi decyduje się na tanie opony, mimo że te droższe zwykle są nieco lepsze jakościowo.

Jako że na tanie opony popyt jest w miarę stabilny, a nawet pojawiają się szanse, że w obliczu kryzysu, bogatsza część społeczeństwa, poszukując oszczędności, zdecyduje się zakupić również tanie opony, tym samym rezygnując z opon z wyższej półki, to również strona podażowa się rozwija. Równie silna konkurencja od kilku lat funkcjonuje na rynku internetowym w Polsce w branży ogumienia. Mimo to powstają nowe sklepy internetowe oferujące właśnie tanie opony. Na przykład nowo powstały sklep posiadający w swojej ofercie głównie tanie opony. Sklep ów sprzedaje również tanie opony używane, co świadczy o tym, że popyt oczekuje przede wszystkim niższych cen

czwartek, 13 sierpnia 2009

Kupno samochodu

Jak kupić dobre auto?


Autorem artykułu jest Tomasz Serwatka




Wielu z Państwa przed zakupem wymarzonego pojazdu zastanawia się jak kupić dobre auto, pozbawione wad mechanicznych, prawnych czy bezwypadkowe. Poniżej kilka wskazówek...

HTML clipboard


Jak kupić dobre auto?



Wielu z Państwa przed zakupem wymarzonego pojazdu zastanawia się jak kupić dobre auto, pozbawione wad mechanicznych, bezwypadkowe oraz nie pochodzące z kradzieży. W niniejszym artykule przedstawiam czysto praktyczne wskazówki na co zwrócić uwagę podczas zakupu wymarzonego pojazdu. Procedurę podzieliłem na trzy etapy.



1. Faza wstępna oględzin



Ogólna ocena stanu karoserii samochodu


Auto przede wszystkim ma nam się spodobać. Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne, aczkolwiek w żadnym wypadku nie może decydować o zakupie. Sprawdzamy:


- ogólny stan lakieru, czy nie jest porysowany, nie posiada małych wgniotów (mogących być rezultatem np. gradobicia)


- czy auto nie jest poobijane szukamy oznak korozji w miejscach szczególnie narażonych na powstawanie tego defektu , a więc: ranty nadkoli, dolne części drzwi, również od wewnętrznej strony, progi, miejsce zgrzewania progu z płytą.



Ogólna ocena stanu wnętrza


Pierwsze wrażenie jest tu bardzo ważne. Poczucie świeżości świadczy o tym, iż poprzedni właściciel dbał o auto. Aczkolwiek, tu uwaga, bardzo często zdarza się, że sprzedający dokonują kompleksowej rewitalizacji wnętrza, włączając w to pranie całej tapicerki czy, idąc dalej, wymiany elementów wnętrza, o czym napiszę w dalszej części artykułu. We wstępnej fazie sprawdzamy czy:


- czy deska rozdzielcza nie jest porysowana, ta sama kwestia dotyczy podsufitki (rysy mogą świadczyć o przewożeniu długich przedmiotów- reszty domyślcie się Państwo sami),


- czy fotele nie są poprzecierane itp.



2. Faza zasadnicza:



Szczegółowa inspekcja karoserii.


Przede wszystkim do auta używanego podchodzimy z przekonaniem, iż prawdopodobieństwo, że posiada oryginalny lakier na wszystkich elementach jest bardzo małe. W czasie kilkuletniej eksploatacji samochodu jest wielce prawdopodobne, że auto przejdzie mniejszą lub większą obcierkę, szczególnie biorąc pod uwagę obecne natężenie ruchu. Dodatkowo, nie liczmy na to, iż sprzedający (a tym bardziej zawodowy handlarz) sprzeda nam auto w idealnym stanie za okazyjna cenę, okazji nie ma, jeżeli już są to bardzo rzadko. Po fazie wstępnej, na tym etapie sprawdzamy następujące elementy:


- liniowość, równość szczelin, poszczególnych elementów. W nowoczesnych autach, przy obecnym poziomie technologii, nie ma miejsca na niedoptrzenia typu: z jednej strony maski szczelina 5-6mm, z drugiej 3mm. Wszystkie szczeliny pomiędzy poszczególnymi elementami karoserii powinny być jak pod sznurek. Weryfikujemy również spasowanie elementów karoserii ze zderzakami, światłami, pozostałymi elementami z plastiku.


- odcienie lakieru na poszczególnych elementach. Wskazane jest oglądanie auta przy słonecznej pogodzie, wówczas przebarwienia lakieru są bardzo dobrze widoczne. W pochmurny dzień, czy deszcz (lepiej siedzieć w domu lub wybrać się na randkę z długonogą blondynką, aniżeli na zakupy), nasze szanse na stwierdzenie czy dany element był malowany, czy tez nie, drastycznie spadają. Auto oglądamy z różnych perspektyw. Nawet minimalna różnica w odcieniu powinna wzmóc naszą czujność


- otwieramy wszystkie drzwi, klapę bagażnika, maskę i weryfikujemy czy na krawędziach tychże elementów nie widać śladów łączenia lakieru. Nalot w postaci mgiełki wzdłuż krawędzi czy próg lakieru świadczy o nałożeniu drugiej warstwy farby, bądź lakieru bezbarwnego. Takiej samej inspekcji dokonujemy w miejscach gdzie tylne ranty błotników zbiegają się ze zgrzewami, a także krawędziach dachu, przednich i tylnych błotników


- przyglądamy się dokładnie pod pewnym kątem każdemu elementowi i sprawdzamy strukturę lakieru. Bardzo rzadko zdarza się, aby element malowany posiadał lakier położony w ten sam sposób co oryginalnie malowany. Mówimy tutaj o wielkości kropli lakieru, które są nakładane na karoserię. Weryfikujemy czy w lakierze nie ma wszelkiego rodzaju pyłków, śladów pęknięcia baniek lakieru (analogiczna sytuacja do śladu pęknięcia bańki na wodzie), śladów polerki (drobne rysy pokryte lakierem). Obecność, któregokolwiek z tych elementów na 99% świadczy o tym, iż element był malowany. W tym kroku sprawdzamy również, patrząc pod kątem czy elementy nie mają załamań lakieru, co może być wynikiem złego nałożenia szpachli


- w lakierach metalizowanych sprawdzamy ziarno lakieru, najlepiej porównując między sobą dwa elementy. Mówimy tutaj o metalicznych cząstkach lakieru. Często zdarza się, iż w dobieranym lakierze zawartość tych składników jest inna, aniżeli w oryginalnym, co objawia się większym blaskiem lakieru, bądź jego zaciemnieniem i widoczną różnica w ilości tych cząstek przy bezpośrednim porównaniu elementów


- sprawdzamy ślady odkręcania śrub przednich błotników, drzwi, klapy bagażnika, innych, polakierowanych. Zdarta farba świadczy o odkręcaniu danego elementu. - zaglądamy pod uszczelki drzwi, przedniej szyby, klapy bagażnika i szukamy na nich śladów farby. Farba na uszczelkach informuje o naprawie w tym miejscu


- zaglądamy do bagażnika po tapicerkę, sprawdzamy czy nie widać śladów świeżej farby, śladów spawania. Wyjmujemy koło zapasowe i kontrolujemy czy misa koła jest prosta, nie powyginana. Wszelkie zniekształcenia świadczą o uderzeniu w tył auta


- częstą techniką stosowaną przez lakierników jest obecnie tzw. wpylanie się w element karoserii. Oznacza to, iż w przypadku drobnej naprawy, malowana jest tylko część elementu, natomiast po tymże procesie, dokonuje się spolerowania granicy łączenia lakierów. Wprawne oko jest wstanie to wychwycić kontrolując element i sprawdzając strukturę lakieru na poszczególnych partiach części


- przechodzimy do przodu auta i sprawdzamy stan podłużnic, ślady spawania, malowania, świeżego lakieru mówią same za siebie. Nasze podejrzenia powinien wzbudzić również widok wżerów na elementach silnika np. po kwasie z akumulatora- w wyniku uderzenia kwas może rozlać się na komorę silnika


- weryfikacja szyb. Większość producentów nabija daty produkcji szyb, na tychże elementach. Warto sprawdzić czy wszystkie szyby pochodzą z tego samego roku (dopuszcza się roczną odchyłkę) i od tego samego producenta ( tutaj są czasem wyjątki np. Mazda 323F). Wymieniona szyba nie przekreśla auta, ponieważ wymiana może być wynikiem włamania do auta, uderzenia kamieniem, czy po prostu, co się tyczy szyb przednich, zużycia eksploatacyjnego (pojawiające się mikropęknięcia od piasku- choć to może świadczyć o dużym przebiegu auta).



Przy inspekcji karoserii przydają się dwa narzędzia: magnes oraz czujnik lakieru. Jednak nie można im ufać bezgranicznie. Magnes pomaga nam zweryfikować czy na danym elemencie nie ma szpachli (magnez nie trzyma się części). Jednak nasi fachowcy już znaleźli metodę na obejście tego problemu i impregnują szpachlę opiłkami metalu. Czujnik, owszem wskaże nam jaka jest grubość lakieru i czy jest ona w normie (standardowo od 80-120 mikronów, choć są wyjątki), to pracowity lakiernik jest wstanie spolerować farbę, by osiągnąć taką wartość. Wszelkie ślady spawania, oznaki farby na uszczelkach świadczą o niefachowości naprawy i takie auto poleciłbym tylko samemu sprzedającemu, aby sam nim jeździł.



Ocena stanu wnętrza


Jak pisałem przy omawianiu fazy wstępnej również wnętrze jest podatne na wszelkiego rodzaju malwersacje ze strony sprzedającego. Nasze podejrzenie, szczególnie w starych auta, powinna wzbudzić już nadmierna czystość wykładzin podłogi i bagażnika, co może świadczyć o kompleksowym praniu wnętrza (przy tej okazji sprawdźmy czy np. nie ma śladów odkręcania na śrubach mocowania foteli). Ustalmy jedno mili Państwo, w kilku, a tym bardziej w kilkunastoletnim aucie nie ma szans aby nie pobrudzić wykładziny w tak wrażliwym miejscu jak podłoga czy bagażnik. Wnętrze auta jest nam wstanie powiedzieć bardzo dużo o przebiegu samochodu. Ale przejdźmy do konkretów.


W środku auta zwracamy uwagę na następujące elementy:


- zużycie foteli. Powycierane boczki foteli, a tym bardziej przedziurawione, świadczą o wysokim przebiegu przebiegu i braku dbałości o samochód. Naciskamy na fotel, porównujemy sprężystość foteli kierowcy i pasażera. W aucie z niewielkim przebiegiem różnicy być nie powinno


- zużycie kierownicy, gum pedałów sprzęgła, gazu, hamulca, gałki zmiany biegów. Niestety weryfikacja tych elementów jest tylko pośrednim krokiem przy ocenie prawdopodobnego przebiegu, jako, że są one często wymieniane przez sprzedających. Wytarte koło kierownicy, mieszek zmiany biegów gumy na pedałach świadczą o dużej ilości kilometrów przemierzonych przez samochód. Taki sam wniosek można wyciągnąć, gdy owe części są nowe. Ocena jest czysto subiektywna i tylko bardzo doświadczona osoba jest w stanie podważyć oryginalność tychże podzespołów. Jednak warto tutaj zwrócić uwagę czy np. kierownica pochodzi od modelu danego auta, podobnie jak mieszek. Często sprzedający robią szybka fuszerkę, licząc na to, iż kupujący nie zwróci na to uwagi


- kontrola poduszek powietrznych. Zwracamy uwagę czy nie ma śladów wyciągania airbagów, czy pokrywy airbagów nie odbiegają kolorem i strukturą od reszty elementów. Powinny niemalże idealnie przylegać. W niektórych autach jest to nie do zamaskowania, gdyż pokrycie poduszki jest integralną częścią deski rozdzielczej (wówczas chyba tylko niewidomy nie zwróci na to uwagi).


- zwracamy uwagę czy nie są odpalone napinacze pirotechniczne pasów bezpieczeństwa (żółte chorągiewki przy zatrzaskach pasów)


- sprawdzamy elementy plastikowe wnętrza. Zdarza się, że często z uwagi na duży koszt, sprzedający nie wymienia niektórych elementów po wypadku auta. Warto sprawdzić zatem np. boczki drzwi, czy nie są pęknięte


- sprawdzamy wszystkie urządzenia pokładowe: o ile auto jest wyposażone, elektryczne szyby, lusterka, szyberdach (przy okazji czy nie ma śladów przeciekania na podsufitce), elektryka foteli, oświetlenie zewnętrzne i wewnętrzne, działanie nawiewów powietrza (brak ciepłego powietrza może świadczyć o uszkodzeniu nagrzewnicy), działanie klimatyzacji (częste tłumaczenia gdy nie działa- nie nabita- jeśli to wina uszkodzenia kompresora to proszę przygotować się na spore wydatki)


- weryfikujemy działanie kontrolek. Warto tu sprawdzić kontrolki aibragów. Często z uwagi na brak poduszek elektrycy wstawiają emulatory, celem oszukania układu, iż airbag wciąż jest na swoim miejscu. Inną metodą jest mostkowanie kontrolki airbagu z innymi, zatem warto sprawdzić czy nie gaśnie ona w tym samym momencie razem z inną- jeśli tak jest, możemy podejrzewać, że elektryk maczał w tym palce


- sprawdzamy stan kluczyków auta. Powycierane dwa lub niekiedy trzy komplety kluczy, są dowodem na duży przebieg. Jeśli sprzedawca nie posiada kompletu, powinno również wzbudzić to nasze podejrzenia.



Podsumowując, jeżeli pominiemy kreatywność sprzedającego, wnętrze auta może nam dużo powiedzieć o tym w jakim stanie jest samochód, aczkolwiek należy być tutaj bardzo czujnym, ze względu na możliwe malwersacje, o których pisałem powyżej.



Silnik, przeniesienie napędu, zawieszenie


Często kupując auto, ludzie kierują się względami czysto estetycznymi, nie przywiązując zbytniej uwagi do stanu mechaniki auta. Weryfikacja rzeczywistego stanu mechanicznego samochodu jest niezwykle trudna i lepiej zabrać ze sobą doświadczonego mechanika. Sprzedający stosują różne sztuczki, celem zamaskowania stanu rzeczywistego samochodu jak np. dodawanie środków uszczelniających silnik. Niemniej są pewne punkty, które jesteśmy wstanie sprawdzić sami .Wskazanym jest, aby przed obejrzeniem auta uprzedzić sprzedającego, by przed naszym przybyciem nie uruchamiał aut przez kilka godzin- dlaczego? O tym poniżej


Przejdźmy zatem do rzeczy:


- kontrola wizualna stanu silnika. Na początek warto sprawdzić olej w silniku i jeżeli auto jest wyposażone w skrzynię automatyczną również w tym elemencie. Powinien mieć kolor słomkowy, jeśli jest inaczej, świadczy to o jego przepracowaniu. Odkręcamy również korek wlewu oleju i sprawdzamy jego spód, jeśli znajduje się tam maź może to rzucić cień podejrzenia na to, iż uszkodzona jest uszczelka pod głowicą, aczkolwiek, tego typu sytuacje mają miejsce również w autach eksploatowanych na bardzo krótkich odcinkach.


- sprawdzamy stan rury wydechowej. Nalot sadzy, czarny kolor, może świadczyć o niewłaściwym składzie mieszanki, co z kolei wiązać się może z uszkodzeniem elementu zasilania np. wtrysku, bądź jakiegoś czujnika (położenia wału korbowego, sondy lambda itp.) lub zyzyciem mechanicznym silnika. Wewnętrzna część wydechu powinna pokryta być siwym, cienkim nalotem, Podczas uruchamiania silnika, wskazanym jest, aby jedna osoba, włączyła silnik, druga natomiast stanęła za autem. W trakcie uruchamiania silnika sprawdzamy czy auto nie puszcza niebieskiego dymka, co świadczy prawdopodobnie o tym, iż uszczelniacze zaworowe kończą powoli swój żywot. Dodajemy mocniej gazu, wprowadzamy silnik gwałtownie na wysokie obroty, kłęby niebieskiego dymu świadczą o zużyciu pierścieni tłokowych. Powyższe objawy są ciężkie do wykrycia jeśli silnik jest rozgrzany. Jeśli żadne z powyższych objawów nie występują można domniemać, iż motor jest jeszcze w dobrym stanie. Z rury wydechowej po uruchomieniu silnika maja prawo lecieć krople wody, co jest efektem skraplania się pary wodnej w układzie wydechowym


- sprawdzamy również ogólny wygląd jednostki napędowej. Czyściutki, niepokryty kurzem silnik, daje nam niemal 100% gwarancję, że był myty. Mycie silnika to częsta metoda, na zamaskowanie wycieków


- sprawdźmy stan rączki od bagnetu oleju- tak, tak, jeśli ktoś często kontroluje olej, nie robi tego bez przyczyny, często wyciąga bagnet i rączka może być powycierana, a to może z kolei wišzać się tym, ze silnik spala olej


- kontrola akustyczna silnika. Po uruchomieniu silnika pozwalamy mu się rozgrzać i wsłuchujemy się czy nie ma podejrzanych odgłosów. Wprawny mechanik natychmiast wychwyci na ucho czy silnik pracuje prawidłowo. Wsłuchujemy się w zawory, czy nie hałasują nadmiernie. Obecnie znaczna część aut wyposażana jest w hydrauliczne popychacze zaworów, więc klepanie tychże elementów, może świadczyć o ich uszkodzeniu, bądź uszkodzeniu pompy np. oleju (choć to powinno być sygnalizowane lampką ciśnienia oleju- no chyba, że jest odłączona)


-kontrolujemy czy na biegu jałowym nie falują obroty, co może być oznaką uszkodzenia lub zanieczyszczenia przepustnicy. Sprawdzamy czy silnik nie warczy charakterystycznie- skutek zużycia wałka rozrządu.


- kontrolujemy osprzęt. Niektóre elementy silnika są bardzo drogie inne dość tanie w naprawie/wymianie. Do tych pierwszych z pewnością zalicza się turbosprężarka. Rzeczywisty stan turbo jest trudny do określenia. Jednak we własnym zakresie należy sprawdzić czy nie ma wycieków oleju w jej okolicach czy z wydechu nie wydobywa się biały dym podczas wkręcania silnika na wyższe obroty, co ewidentnie świadczy o uszkodzeniu jednego z elementów: turbo, bądź uszczelki pod głowicą (choć tutaj występują inne powiązane syndromy uszkodzenia- olej na bagnecie ma konsystencję kisielu, ubywa płynu w zbiorniczku wyrównawczym cieczy chłodzącej). Warto tutaj niejako podpuścić sprzedającego i zapytać czy dbał o turbo i jak to robił. Powinniśmy oczekiwać odpowiedzi, iż turbo było schładzane po jeździe, szczególnie szybkiej, w innym wypadku, możemy wywnioskować, iż człowiek ten nie wie jak się obchodzić z silnikiem wyposażonym w ten element


- kontrola skrzyni biegów. Pierwszej kolejności sprawdzamy czy mieszek nie ma zbyt dużych luzów. Duża bezwładność świadczy o dużym przebiegu auta. Gałka powinna być sztywna. Następnie, przy zapalonym silniku, sprawdzamy jak załączają się poszczególne biegi, przy czym po wrzuceniu i wyrzuceniu każdego biegu puszczamy sprzęgło. Zwróćmy uwagę w szczególności na 1-szy i wsteczny bieg, czy podczas wrzucania tychże, nie pojawiają się zgrzyty. Tutaj możemy sprawdzić również wstępnie stan docisku sprzęgła. Wrzucamy dowolny bieg i powoli puszczamy sprzęgło, jeśli nie pojawia się dodatkowy hałas, buczenie, można wnioskować, ze jest ok.


- autach, których układ przeniesienia napędu wyposażony jest w koła dwumasowe (silniki Diesela i pojedyncze auta z silnikami benzynowymi), konieczna akustyczna weryfikacjach stanu tej części, z uwagi na bardzo wysoki koszt tego elementu, dochodzący w niektórych modelach auta do kilku, a nawet kilkunastu tysięcy PLN. Koło sprawdzamy na biegu jałowym. Często objawami tego elementu są metaliczne dźwięki dochodzące z okolic skrzyni biegów, warto również wprowadzić powoli silnik na ok. 1100-1200rpm i obserwować czy nie trzęsie samochodem


- weryfikacja zawieszenia i układu kierowniczego. Siadamy za kierownicą i energicznie kręcąc raz w jedną, raz w drugą stronę nasłuchujemy czy nie słychać stuków, które mogą być skutkiem luzów na drążkach kierowniczych, czy maglownicy (drogi element)


- przekręcamy powoli kierownicę w skrajne położenia i nasłuchujemy czy nie słychać charakterystycznego trzaskania podczas kręcenia kierownicą. Może ono świadczyć o uszkodzeniu zewnętrznych przegubów napędowych auta (w autach przednio napędowych FWD)


-ciężko sprawdzić sprawność amortyzatorów, jednak tu okazuje się połowicznie wiarygodna, stara metoda na bujaka. Naciskamy mocną auto i jeśli auto wróci natychmiast do poziomu, bez bujania, amortyzatory powinny być ok. jeśli auta buja się kilkakrotnie, świadczy to o niesprawności tych części


- po tym etapie udajemy się na jazdę próbną, najlepiej na polna drogę i słuchamy wszelkiego rodzaju trzasków, zgrzytów, hałasów pochodzących z zawieszenia, których źródło często jest ciężko wykryć, toteż finalnej inspekcji warto dokonać a stacji. Niemniej powodem hałasów zawieszenia mogą być: łączniki stabilizatora, gumy wahaczy, amortyzatory lub ich poduszki. Podczas jazdy warto zwrócić również uwagę czy nie słychać głuchego buczenia, szczególnie przy jeździe po szerokim łuku, prawdopodobnie świadczy to o uszkodzeniu łożyska koła (prawego przy skręcaniu w lewo i odwrotnie).



3. Faza końcowa- sprawdzenie dokumentów



Tym sposobem dobrnęliśmy do ostatniego etapu zakupu, czyli kontroli wszelkich dokumentów:


- sprawdzamy zgodność numeru VIN (Vehicle Identyfication Number) w dokumentach z tym wybitym na tabliczce znamionowej


- sprawdzamy wpisy ksiązki serwisowej (o ile jest), jej datę druku, rzetelność wpisów (jedna i ta sama pieczątka, powinna dawać podejrzenia co do oryginalności)


- o ile sprzedawcą jest osoba prywatna sprawdzamy dowod i porównujemy dane dowodu z tymi w karcie pojazdu. Można również, przy odrobinie cierpliwości sprawdzić auta na policji czy nie jest kradzione lub nie jest częścią jakiegoś zastawu.



Jeśli wszystkie lub znaczna większość z tych punktów są spełnione, płacimy, odbieramy dokumenty i kluczyki, tankujemy, rejestrujemy i cieszymy się autem.



Autor: Tomasz Serwatka.



---

Tomasz Serwatka



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 5 lipca 2009

OC

Wielu z nas to kierowcy, którzy płacą spore pieniądze za ubezpieczenia OC AC swojego samochodu. Dlatego tak bulwersują niektóre praktyki ubezpieczycieli.

Część kierowców oszukuje firmy ubezpieczeniowe i wyłudza ubezpieczenia. Okazuje się jednak, że niektóre firmy ubezpieczeniowe, w odczuciu wielu kierowców, wcale nie są lepsze i czasem zaniżają odszkodowania, podważają rachunki oraz stosują kruczki prawne by nie wypłacić należytego odszkodowania. Na takich działaniach towarzystw tracą wszyscy kierowcy.

Aby uniknąć części niespodzianek przed zawarciem umowy ubezpieczenia trzeba dokładne zapoznać się z jej treścią. Niestety umowy ubezpieczeniowe są zawiłe, co skutkuje tym, że niektórzy nawet ich nie czytają lub po prostu nie rozumieją. A wtedy przy wypłacie może okazać się, że ubezpieczyciel ma prawo potrącić koszty amortyzacji lub pominąć podatek VAT, bo tak właśnie jest w umowie.

Źródłem pułapek jest nieznajomość Ogólnych Warunków Umowy (OWU). Określają one, co jest przedmiotem ubezpieczenia i do czego zobowiązane są strony umowy. Nieznajomość tych warunków skutkuje nierzadko rozczarowaniem.

Pamiętaj, że ubezpieczyciel najprawdopodobniej obniży Ci odszkodowanie za zbyt szybką jazdę i to nawet jeśli wypadek nie był z Twojej winy. Możesz stracić na tym nawet w granicach 30–40 % kwoty odszkodowania.

Jeżeli opłata za AC jest rozłożona na raty, to nieopłacenie kolejnej raty lub opłacenie jej po terminie może spowodować wygaśnięcie odpowiedzialności towarzystwa ubezpieczeniowego. Odpowiedni zapis jest w warunkach umowy. Odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń rozpoczyna się dopiero wtedy, kiedy pieniądze znajdą się na jego koncie. Nie wystarczy przelać wymaganej kwoty na konto ubezpieczyciela – trzeba to zrobić odpowiednio wcześnie tak aby zdążyły dotrzeć na konto na czas. Jeśli wypadek zdarzy się zanim przelew wpłynie na konto firmy ubezpieczeniowej to może się okazać, że nie dostaniemy odszkodowania.

Zazwyczaj ubezpieczyciele uzależniają wypłatę odszkodowania w pełnej wysokości od spełnienia pewnych warunków. W razie kradzieży samochodu, ubezpieczyciel zanim wypłaci odszkodowanie z AC, wymaga dostarczenia kompletu kluczyków i dokumentów. Jeśli nie mamy kluczyków lub/i dokumentów, a w warunkach umowy jest zapis o obowiązku niepozostawiania kluczyków i dokumentów w pojeździe to ubezpieczyciel może odmówić wypłaty i bardzo trudno będzie taką sprawę wygrać.

Ubezpieczyciele próbując zaoszczędzić godzą sie na zapłacić za naprawę, ale pod warunkiem, że zostanie ona przeprowadzona przy użyciu części nieoryginalnych czyli tańszych zamienników. Według rzecznika ubezpieczonych nie można ograniczać prawa poszkodowanego do uzyskania pełnej rekompensaty. Dlatego zastępowanie występujących uprzednio w pojeździe części oryginalnych zamiennikami jest dopuszczalne jeżeli poszkodowany wyrazi na to zgodę. Narzucanie przez zakłady ubezpieczeń naprawy pojazdów z użyciem zamienników jest nadużyciem.

Wymienione tu zostały tylko niektóre pułapki, w które często wpadają poszkodowani - czasem dwukrotnie poszkodowani. Oczywiście to nie jest pełny katalog pułapek, które mogą nas spotkać kiedy kupujemy ubezpieczenie samochodu
źródło: http://www.webshock.com.pl/pulapki-ubezpieczen-oc-ac/

piątek, 29 maja 2009

palenie w samochodzie


dobre zdjęcia do pobrania tutaj

Stop palaczom drogowym
autorem artykułu jest Magdalena Osial
Wyścig koncernów motoryzacyjnych w tworzeniu najnowszych akcesoriów poprawiających bezpieczeństwo podczas jazdy, przypomina wyścig Formuły 1. Liczy się szybkość, by w jak najkrótszym czasie „team” stworzył wynalazek przełomowy, a statystyki dotyczące liczby wypadków z udziałem konkretnej marki samochodu, gwałtownie się zmniejszyły. Czasem jednak, mimo wysiłków całego zespołu, wyścig F1 kończy się niepowodzeniem. Podobnie mają się starania producentów samochodów osobowych w pościgu za bezpieczeństwem. Przed płytką wyobraźnią kierowcy żadna, nawet najbardziej nowoczesna poduszka powietrzna, nikogo nie ochroni.
Do nadmiernej prędkości, jazdy bez pasów lub, co gorsze pod wpływem alkoholu – jako przyczynę wypadków drogowych - włączyć należy także palenie papierosów w aucie.
Nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać, że tak jak rozmowa przez telefon podczas podróży, tak i papierosy, zwyczajnie rozpraszają kierowcę. Żelazna zasada, o której często zapominamy brzmi - na drodze nigdy nie czuj się zbyt pewnie siebie. Sytuacja w trasie zmienia się jak w kalejdoskopie. Wystarczy, że nasza przerwa na papieroska, przypadnie akurat na feralny odcinek trasy z koleiną. Nie trzymając oburącz kierownicy zadanie zapanowania nad pędzącym autem jest znacznie utrudnione. Zagrożenie dla pieszych, innych pojazdów i nas samych - ogromne!
Nie jest możliwe utworzenie kodeksu, który określałby wszystkie niedozwolone czynności i podawał normy i wzorce zachowań w każdej sytuacji. Te luki w przepisach wypełnione mają być przez ludzkie zdroworozsądkowe myślenie. Tak samo rzecz ma się w przypadku palenia w czasie jazdy samochodem. Czy ktoś z nas zdecydowałby się położyć na środku pasa startowego dla samolotów i najzwyczajniej w świecie zasnąć? Nie ma przepisów zakazujących takiego zachowania, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie skaże się na pewną śmierć pod kołami maszyny. Dlaczego zatem paląc papierosy w aucie podobna refleksja nie przychodzi nam do głowy? Przecież wypełniając dymem tytoniowym auto narażamy wszystkich pasażerów na groźne choroby. Nazwijmy rzecz po imieniu - trujemy jadących z nami ludzi. Czy konieczny jest dopiero przepis prawny o zakazie palenia w aucie by zrozumieć to niebezpieczne zjawisko?
Żaden kierowca nie jest stacją meteorologiczną, a podmuch powietrza może sprawić prawdziwego psikusa pędzącemu kierowcy. Niejeden zmotoryzowany palacz zachodził kiedyś w głowę gdzie spadł tytoniowy popiół - na karoserię, tapicerkę, a może tylne siedzenie samochodu. Zdenerwowani w takich sytuacjach rozglądamy się z zaniepokojeniem wokoło. Zaglądamy to tu to tam. Chwila nieuwagi, kraksa gotowa, tapicerka zniszczona, a grubość portfela gwałtownie uszczuplona.
Co zrobić by do sytuacji zagrożenia z powodów takich jak papieros nie dochodziło? Rozwiązań jest wiele. Jedno z nich brzmi - wprowadzić całkowity zakaz palenia w czasie jazdy. Czy zdobędzie on dostateczną liczbę zwolenników by móc być wprowadzonym w życie? Nie ma co do tego pewności. W obecnej sytuacji trzeba poszukać innego rozwiązania problemu, który stał się istną zmorą naszych ulic. Każdy uzależniony, który czuje potrzebę sięgnięcia po papierosa, zrobi to niezależnie od miejsca i czasu, choćby w samochodzie. W tym wypadku skuteczne wydaje się tylko jedno – całkowite zerwanie z nałogiem.
Jeśli nie możesz wytrzymać bez nikotyny nawet w czasie podróży samochodem, to znaczy że problem uzależnienia od tytoniu jest w twoim przypadku szczególnie poważny. Należy wreszcie coś z nim zrobić. Nie postanowiłeś chyba być palaczem do końca życia? Dojrzyj do decyzji i zapal czerwone światło dla papierosów, teraz zanim będzie za późno.
Dołącz do grona szczęśliwych niepalących kierowców i zadbaj o bezpieczeństwo swoje i swoich pasażerów, a jeśli jeszcze nie wiesz jak to zrobić zajrzyj na stronę www.allen-carr.pl
Życzę szerokiej drogi!

--
Magdalena Osial
www.allen-carr.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 24 maja 2009

vokswagen golf

Volkswagen Polo

Ten blog został zalozony, aby w sieci bylo miejsce dla osób, którzy mają POLO, chcą mieć POLO i także dla tych, którzy nigdy nie kupia takiego niemieckiego szajsu.
A tak poważnie to blog powstał ponieważ chciałem miec miejsce gdzie będę gromadzić informacje zwiazane z motoryzacją, czyli ciekawostki, porady, filmy, zdjęcia. Chcę tutaj stworzyć taka bazę motoryzacyjną związana z samochodami osobowymi, róznych marek.